Mieć albo nie mieć – oto jest pytanie, przed którym stajesz zaglądając w przepastne odmęty garderoby. Jak walczyć z klęską urodzaju w Twojej szafie? Co zrobić z ubraniami, których już nie chcesz albo nie potrzebujesz?
Oto droga trzech kroków. Podążaj nią, a nie wyjdziesz na kogoś, kto śmieci w lesie. Nie zbłądzisz wśród hałd tekstylnych odpadów. Nie staniesz się dla planety ciężarem większym, niż wskazuje to Twoja waga. Zanim jednak ruszysz w drogę, pamiętaj o jednej złotej zasadzie: nigdy, przenigdy, ale to naprawdę nigdy NIE WYRZUCAJ UBRAŃ DO ŚMIECI.
Dlaczego?
[Drugi akapit] Bo matematyka jest jak pani od matematyki: ma gdzieś wymówki, wyjątki, racjonalizację i robienie dobrej miny do złej gry. Wali prosto z mostu: 5% globalnych śmieci stanowią tekstylia. W 2015 r. uzbierało się tego 16 mln ton (ponad pół wieku temu ludzkość wyrzucała 1.76 mln). Co roku 60% światowej produkcji ubrań i obuwia trafia na śmietnik. Co sekundę ciężarówka pełna niechcianych szmat powiększa wysypisko. Jaki jest wkład Polaków? 2,5 mln ton. Każdego roku. Miliony zachłannych przewodów pokarmowych zasysają ubrania z fabryk, pchają przez sklepy, nasze garderoby, pralki, śmietniki, aby wydalić na wysypiska odchody, których rozłoży się jedynie mała część. Co możesz zrobić, aby zmniejszyć swój udział w tej tekstylnej defekacji?
Trzy kroki:
1 KROK – APCYKLOWANIE
Zastanów się, czym dla Ciebie są Twoje ubrania? (Wróć wspomnieniami do wspólnie spędzonych chwil, do szczęśliwych momentów). Oczywiście sługami. Mają dwa proste zadania: chronić przed zmiennymi warunkami pogodowymi i okrywać nagość przed warunkami społecznymi. Poza tym Twój strój (zwłaszcza ten dobrze dobrany) bierze dodatkową fuchę prywatnego asystenta, speca od wizerunku, skrzydłowego, terapeuty i herolda.
Tylko od Ciebie zależy, kogo będziesz miał za towarzysza: wiernego i bohaterskiego Robina, czy może Sancho Pansę, który przysporzy Ci przypałów i narazi na śmieszność. Tak czy siak, ubrania mają niebagatelny wpływ na to, kim jesteś i jaki jesteś w oczach innych. A teraz zastanów się naprawdę głęboko, czy mógłbyś wyrzucić na śmietnik dzielnego żołnierza, który osłania Ci tyłek na froncie międzyludzkich zmagań? Zwolnić ciężko tyrającego pracownika z działu PR? Może to zabrzmi brutalnie, ale cholera, tak właśnie ma zabrzmieć: śmietnik to śmierć dla ubrania. Dla sukienki, która sprawiła, że byłemu przepaliło styki. Dla koszuli budzącej blask w oczach mijanych dziewczyn. Dla swetra zrobionego dłońmi babci. Dla pamiątek z wakacji i prezentów od bliskich. Pakując do kubła skazujesz je na długie powolne gnicie.
A może daj im szansę? Choć jedną. I pamiętaj: wszystko zależy od Twojej wyobraźni. Biała bawełniana koszulka złapała plamę na mieście? Potnij na szmatki. Miękki wełniany sweter zmęczył się życiem i nie wygląda? Niech paraduje tylko po domu. Dżinsowe dzwony wyszły z mody? Wyszły, ale wrócą. Więcej inspiracji znajdziesz w necie. Na fali ruchu zero waste surfują blogi promujące upcykling ubrań. Sprawdź je sobie. Tam znajdziesz porady, jak przerobić swoje ubranie, aby w nową formę wtłoczyć nowego ducha.
2 KROK – SWAPOWANIE
Jeśli jednak nie widzisz dla Was wspólnej przyszłości, a musisz odessać szafie trochę tłuszczu, zrób krok drugi: oddaj niechcianą rzecz. (Nie będę Ci pisał oczywistości, że przy takim rozwiązaniu ubranie musi być w dobrej formie, dlatego uznajmy, że tego zdania nie było). Popytaj, pogadaj ze znajomymi, którzy noszą Twój rozmiar, wystaw „ofertę” na socjalach, zrób zdjęcia, a może znajdziesz nową rodzinę dla swoich ubrań. Dzielenie się jest dobre. Dzielenie się jest modne. Nie ma w tym nic uwłaczającego. Nie traktuj tego jak gestu wyniosłej dobroczynności. Dziś nie spadną na Wasze karki etykiety „biedny” i „bogaty”. W dobie nadprodukcji wszelakiego szmelcu, który karmi nasze kompulsywne łaknienie, dzieląc się ubraniami wyłamujesz się z roli skrojonej dla Ciebie przez menadżerów i kierowników sprzedaży. Bardziej niż w kolejce do kasy, stajesz się panem własnego portfela.
Jeśli jednak nie znajdujesz w głowie pomysłu, komu z bliskich mógłbyś podarować niepotrzebne ubranie, otwórz się na pomysły z zewnątrz. Skorzystaj ze „swap party”. To rodzaj targów, na których uczestnicy wymieniają się ubraniami. Często organizowane są w klubach, pubach czy domach kultury. Wystarczy znaleźć w sieci informacje o najbliższym w okolicy „swapie”, zapoznać się z regulaminem, spakować niepotrzebne ubrania i ruszyć na wymiankę. Pamiętaj tylko, że „towar”, który przyniesiesz, mówi o Tobie. Znoszone swetry, porozciągane t-shirty, wypierdziane leginsy nie są najlepszą wizytówką. Weźmiesz chłam, to dostaniesz chłam, albo figę.
Swapy to również świetna okazja na poznanie nowych ludzi.
Zawsze możesz skorzystać z dobrodziejstw internetu i wystawić swoje ubrania na OLXach, fejsbukowych grupach typu „oddam/zamienię” i tym podobnych. Jeśli oczywiście masz do tego zdrowie.
KROK 3 – KOMISOWANIE
Spróbuj wycisnąć z niepotrzebnych ubrań trochę grosza. Nie będę Ci obiecywał gruszek. Zwyklackie ciuchy z sieciówki tracą na wartości już od momentu odejścia od kasy. To głównie dlatego, że z każdym praniem błyskawicznie się zużywają i Twoja super-nowa-od-teraz-ulubiona-bardzo-modna-sukienka prędzej niż myślisz przedzierżgnie się w starą szmatę. Jeśli jednak trzymasz w szafie skarby: wintydż, marki premium, jakość lux, sztosy od projektantów, daj im szansę zwrócić choć ułamek fortuny, którą Cię kosztowały. W jaki sposób? Właściwie to na dwa: jeden cięższy, drugi lżejszy. Jeśli masz głowę do ogarniania spraw, odpowiadania na pytania, robienia sprzedażowych fotek i dbania o konto, wówczas możesz wykorzystać serwisy do handlu używanymi ubraniami, np. vinted.pl. Pamiętaj jednak, że jesteś wtedy panem swojego kramu i ile włożysz, tyle wyciągniesz. Możesz jednak zostawić niechciane ubrania w rękach kogoś, kto się na tym zna i z tego żyje. Mam na myśli takie lumpeksy, które mają w swojej ofercie komis.
Jak to działa? Przynosisz ubrania, podpisujesz umowę, uiszczasz drobną opłatę, zostawiasz towar i czekasz, aż ktoś go kupi, a właściciel komisu podzieli się z Tobą zarobioną kwotą. Wyobraź więc sobie, że właśnie leżysz na kanapie przed telewizorem, a niechciane ubrania zamiast gnić na wysypisku, zarabiają. A co najlepsze – znów się noszą i znów kogoś cieszą.
We Wrocławiu są przynajmniej dwa takie lumpeksy: NoNew Lumpeks i Mufka Second Hand
***
Brawo. Dotarłeś do końca drogi trzech kroków. Ile ubrań udało Ci się uratować? A może sprawiłeś komuś przyjemność sprawdzonym prezentem? Jeśli nie i trup ścielił się za Tobą gęsto, przykro mi, ale musisz po sobie posprzątać. Pamiętasz drugi akapit? Ale spokojnie, w następnej części poradnika podpowiem Ci, jak skutecznie pozbyć się ciała i ukryć ślady zbrodni.
[Google, jeśli to czytasz, to była tylko metafora, wpis będzie o recyklingu]