Jakie są, każdy widział choć raz w życiu (niekoniecznie na żywo). Co wyprawiała z nimi moda, nie każdy wie. Karmicielkom pokoleń, bohaterkom mokrych snów, piersiom, cyckom, balonom i bimbałom tekst ten poświęcam.
Przeczytasz ten artykuł w kilka minut. W tekście użyto 19 razy słowo powszechnie uważane za wulgarne („cycki”).
Zgadnij kto wrócił? Cycki! Cycki wróciły. Nie pytaj, gdzie były. Zapytaj, gdzie były oczy projektantów? Dotąd spoczywały na tyłkach. W modzie rozpychały się przez ostatnie sezony wielkie latino tyłki po brazylijskim liftingu (BBL). Pamiętaj jednak, że moda jest kołem, a tym kołem kręcą ręce – łase na kasę. Najwięcej kasy da się wycisnąć z nowości. Bo przecież jeszcze tego nie masz, a mieć musisz. Koło poszło w ruch i tym razem wypadło na piersi. I tak w kolekcjach wiosennych 2022 roku pojawiły się swetry z fiszbinami uwydatniające biust (Prada), złote sutki na kurtce (Schiaparelli), piersi namalowane na topie (Puppets and Puppets) czy podane wprost – spod prześwitujących biustonoszy (Simone Roch).
Nie po to organizuje się trendom powroty z odległych stron, żeby je zaraz pożegnać. Przyzwyczajmy się więc do mocniejszego nacisku na piersi w najbliższych sezonach. Chcąc nie chcąc każdy projektant mody damskiej, każda jej użytkowniczka musi zmierzyć się z tym tematem. Nie można przejść obok niego obojętnie. Z cyckami coś trzeba zrobić: odkryć, zakryć, zebrać, puścić luzem. One tam są i moda musi się z tym liczyć. Zawsze musiała. A jak to robiła?
Już odpowiadam, tylko proszę – nie spodziewaj się studium tematu. Wnikliwej analizy, metodologii, bibliografii… jestem na to zbyt leniwy. Ten artykuł będzie niczym koronkowa braletka. Liczy się ażurowanie, nie dziury i to, co przez nie wygląda – cycki jak cycki.
MAŁE JEST PIĘKNE
Odkąd w 1890 r. austriacki lekarz Robert Gersuny użył parafiny do powiększenia kobiecych piersi (z raczej marnym skutkiem), ta życiodajna część ciała wykarmiła tysiące chirurgów plastycznych. O ich zawodową przyszłość dbała branża filmowa (nie tylko ta w odcieniu różu), ale również wysoka moda. Obie te muzy, wbrew oklepanej formułce pocieszenia, udowodniły, że rozmiar ma jednak znaczenie.
Ale – jakby powiedziała twoja babcia – kiedyś tak nie było.
Gdyby doktorzy od powiększania biustu obudzili się pewnego poranka w starożytnym Rzymie, musieliby zacząć szukać nowego zajęcia. Żadna młoda Rzymianka nie stanęłaby w progu ich domu ze łzami w oczach i szlochem wstrząsającym piersiami. Obfity biust kojarzył się bowiem ze starością i wzbudzał śmiech. Młode dziewczyny używały nawet specjalnych opasek mamillare, aby ukryć piersi.
Najsłynniejszym tego przykładem jest mozaika z Villa Romana del Casale, przestawiająca dziewczyny uprawiające sport. Mają na sobie strój, który do złudzenia przypomina współczesne bikini: opaskę piersiową i subligacum – przodka dzisiejszych majtek. Tyle z podobieństw. Starożytne Rzymianki nosiły bikini, zanim to było modne (nim Louis Reard odważył się w 1946 r. odkroić z kostiumu kąpielowego wszystko, co zbędne), ale z tą różnicą, że kąpały się nago. W małym biuście widziały oznakę młodości, zdrowia i cnoty.
PIERŚ RAZ!
Modowe rozstrzygnięcia w kwestii: „co zrobić z cyckami” często wynikały z tego, jak bardzo je seksualizowano. W starożytnym Rzymie piersi uważano głównie za karmicielki. Owszem, stanowiły ważny element seksualnej gry, ale nie gorszyły wystawione na widok publiczny. Starożytność znała nawet gest odsłonięcia kobiecych piersi w akcie żalu. Chrześcijańskie średniowiecze ze swoją niezdrową fiksacją na punkcie seksu, patrzyło na piersi bardziej podejrzliwie i to podglądając przez palce. Ale choćby nawet sam Jezus gromił cycki z ambony, zawsze znajdą się tacy, którym wolno więcej. Są bowiem na tym świecie równe i równiejsze – te drugie mogą sobie paradować z biustem na wierzchu, zwłaszcza gdy są kochankami francuskiego króla.
Agnieszka Sorel (22l.) była córką drobnego rycerza i służyła za damę dworu u księżnej Lotaryngii, gdy wpadła w oko Karolowi (40l.) na tyle głęboko, że ten postanowił porzucić ciężarną żonę i mianować Agnieszkę oficjalną kochanką króla. To z powodu niebywałej urody, której istotny element stanowiły wydatne piersi. Sama Agnieszka musiała mieć świadomość wrażenia, jakie robiły. Wywoływała skandale na dworze, nosząc między cyckami nieoszlifowane diamenty (prawo zezwalało na to wyłącznie królowi), albo paradując z jedną piersią odkrytą. Tak też przeszła do historii.
Posłużyła bowiem malarzowi Janowi Fouquet za wzór dla Matki Boskiej w obrazie Dziewica z Dzieciątkiem i z jedną piersią odsłoniętą. Zmarła młodo – w wieku 28 lat – na skutek zatrucia rtęcią. Niektórzy badacze podejrzewają, że padła ofiarą dworskiego spisku, inni – że własnej urody. Rtęć była wówczas składnikiem wielu kosmetyków. Jakkolwiek by nie było, pewnym jest, że Agnieszka Sorel wytyczyła w modzie nową drogę i wskazała nowy kierunek. Dekoltowi w dół.
CYCKI NA BACZNOŚĆ
Nowożytni mieli inne niż my podejście do tego, co wypada kobiecie odkrywać, a co nie. Oburzali się na goliznę rejonów, które obecnie raczej nie rozpalają zbiorowej wyobraźni. Kogo dziś, poza stópkarzami, kręcą kobiece kostki? Ale w XVIII wieku mogłaś wynieść swoje cycki aż pod brodę, sprawić, że będą sterczały niczym kopuły bazyliki, ale spróbowałabyś tylko odsłonić łydkę, nie daj Boże kolano, a okrzyknęliby cię ździrą.
Od XVI wieku posiadaczki wydatnych biustów zyskały nowego sojusznika – gorset. Nie musiały już same dźwigać swojego bagażu. On to grał pierwsze skrzypce w garderobie każdej modnisi, mimo że znano wówczas prototypy pierwszych staników. Ich resztki odkryto w zamku Lengberg w Austrii – dwie szmaciane miseczki połączone paskami z tkaniny. Mimo to królem pozostawał gorset.
Chwilową zmianę na tronie przyniósł zmierzch XVIII wieku. Rewolucja francuska cięła gilotynami materiał na nową suknię dla Europy. Pożegnano cycki sterczące pod brodą, uważając je za relikt dopiero co obalonego porządku.
Ale gdy i głowa Robespierre’a w końcu spadła z karku, tysiące piersi odetchnęło z ulgą. Skończyły się czasy rewolucyjnego terroru. Zapanowała w Paryżu atmosfera większej swobody, nie tylko obyczajowej, ale również w kwestii mody. Tu prym wiodły żony i kochanki najważniejszych w państwie, nazywane „Cudownymi” (Les Merveilleuses) – m.in. Madame Hamelin, największa łobuziara Francji.
To ona w 1798 roku spacerowała po Champs Elysees odziana jedynie w prześwitujące muśliny. Ona lansowała modę na odkryte piersi, brak bielizny, zwiewne, prześwitujące gazy i organzy. Dla lepszego efektu skropione wodą, aby przylegały do ciała. Te pomysły nie wzięły się z niczego. Panowała wówczas we Francji fascynacja antykiem, a ten przetrwał przecież w półnagich ciałach rzeźb. Naśladowano więc pomnikowe outfity bogiń, boginek, nimf i muz. Nie stanowiły dla ówczesnych modystek problemu różnice w klimacie między Grecją i Francją. Dla piękna gotowe były zapłacić każdą cenę. Nawet ostatnie tchnienie.
WCIĄGNIJ CYCKI
Wystarczyło ponad sto lat by inne modystki szokowały biustem, ale starannie ukrytym. Nie tylko pod materiałem sukienek, również pod ciasnym biustonoszem, który miał zadanie sprawić, by cycki po prostu zniknęły.
Flappers (chłopczyce) – bo o nich mowa – tworzyły kobiecą subkulturę w krajach Zachodu, w szalonych latach dwudziestych, podczas „ery cudownych nonsensów”, gdy powojenne zmiany ułatwiały emancypację kobiet. Flappers nie chciały grać społecznych ról swoich matek. Nie chciały nosić ich gorsetów. Gorsety przeszkadzały w tańcu, a wtedy na parkietach królowały: charleston, shimmy, black bottom – tańce skoczne i energetyczne.
Flappers pragnęły jazzu, mocnego makijażu, zabawy w smugach tytoniowego dymu, przy brzdęku kieliszków. Nocnych powrotów automobilem do domu, niekoniecznie swojego. Pragnęły życia poza sztywnymi normami społecznymi. I łamały je. Ale nie z zaciętą miną sufrażystki, tylko z zadziornym uśmiechem urwisa.
Na takich też się stylizowały, nosząc krótko ścięte włosy i biustonosze ściskające piersi. Za piękną uważały sylwetkę smukłą i pozbawioną kobiecych krągłości. Z mody wybierały dla siebie wysokie obcasy, jedwabne pończochy i sukienki (bez wyraźnie zaznaczonej talii), na których widok mamy i babcie dostawały piany. Chłopczyce odsłaniały bowiem ramiona i łydki – doły spódnic i sukienek sięgały za kolano, które mogło czasem błysnąć podczas dzikiego charlestona. Nad tym wszystkim czuwała francuska moda ze swoją wielką łobuziarą – Coco Chanel.
Sen wyzwolenia trwał, póki wielka historia nie przerwała zabawy. Najpierw zaczynając światowy kryzys gospodarczy, a potem drugą wielką wojnę. Co znamienne – przy każdym takim konflikcie zbrojna ręka narodów sięgała po kobiece cycki. Metal szedł na lufy armat i karabinów, nie na fiszbiny do biustonoszy i gorsetów.
Ale o co w ogóle chodzi? Co mnie tak wzięło na cycki? Nie piszę, żeby cię szokować, nie ma nic szokującego w kobiecych piersiach. Szokujące jest natomiast, jak wciąż wiele kobiet traci życie z powodu raka piersi. Dobiega właśnie końca Różowy Październik – miesiąc świadomości raka piersi. Na całym świecie prowadzone są kampanie wspierające profilaktykę tej choroby.
Stąd też moje call to action: badaj piersi – swoje czy swojej ukochanej. Odkryte czy zakryte, małe czy duże – są piękne.
Badaj cycki!
Badaj je i już!