Nikt nie płakał, jak sprzedawał, choć tego dnia wielu wystawców pożegnało się z częścią swoich skarbów. Płakało tylko niebo rzęsistym deszczem, ale rozbudzonych apetytów na wintydż nie mogło już zgasić.
Vintage Market to cykliczna impreza, na której lokalni (i nie tylko) miłośnicy i handlarze wintydżem wystawiają na sprzedaż wyselekcjonowaną odzież z drugiej ręki. Wcześniej gościła m.in. w Barbarze, Recepcji i Surowcu. Od kilku edycji odbywa się na wyspie Tamka, gdzie oprócz sycenia wzroku cudownymi ubraniami, można również dogodzić podniebieniu i uszom: gra tu muza, leje się piwo, a otoczenie drzew i bliskość Odry koją nerwy. Chyba, że akurat Odra leci z nieba, wtedy jest trudniej. Ale spokojnie, w takich sytuacjach z pomocą przyjdzie Ci wintydż. Sporo bowiem wisiało na wieszakach kolorowego ortalionu, stylowych prochowców, przeciwdeszczowych raglanów, czy anoraków.
Dlaczego warto się tutaj pojawić?
A dlaczego nie? Dlaczego nie wpuścić do garderoby ubrań, które mają własną historię, oldschoolowy dizajn, często są uszyte lepiej i z lepszych materiałów, niż ich młodsze rodzeństwo klonowane na potęgę przez współczesna fast fashion. Zastanów się, ile osób może się pochwalić dżinsową kataną z 1970 roku? Ile osób ma kreszowy dres, który nie udaje, że jest z lat osiemdziesiątych, ale rzeczywiście pamięta boom na aerobik z kaset VHS? Unikalność jest wartością. Zwłaszcza dziś, gdy sieciówki od Nowej Zelandii po Kalifornię ubierają nas w to samo.
Jeśli należysz do osób, których nie trzeba przekonywać do mody używanej, bo doceniasz jej ekonomiczne i ekologiczne walory, Vintage Market może być dla Ciebie interesującym uzupełnieniem własnych poszukiwań. Tutaj nie musisz przekopywać stosów ubrań, grzebać w „magic boxach”, nie musisz zrywać się z łóżka, żeby w dniu dostawy zagrzać dobre miejsce w kolejce do lumpeksu. Ktoś już zrobił robotę za Ciebie. Nie byle kto.
Wystawcy na Vintage Markecie to ludzie, którzy łączą pasję z pracą. Wielu z nich działa w tym biznesie od lat. Nie tylko wiedzą, jak rozpoznać prawdziwy wintydż (ubrania, które mają min. 20 lat) i odróżnić od retro-imitacji, ale również orientują się w obecnych trendach. Chętnie doradzą Ci, jak wpleść wintydżowe elementy w modę głównego nurtu. Pomogą w kwestii rozmiaru, kroju i koloru, aby Twój nowy nabytek nie był przebraniem, ale pełnoprawnym mieszkańcem szafy.
Pamiętaj, że Vintage Market to nie lumpeks. Nie kupisz tu niczego na wagę, nie znajdziesz cebulki po złotówce. Musisz przygotować większy budżet. Nie są niezwykłością ceny wyższe niż sto złotych, zwłaszcza za skórzaną bomberkę, kaszmirowy płaszcz, sukienkę z jedwabiu, czy nazwiska znanych projektantów.
Gdy już upatrzysz sobie wintydżowy ciuch, możesz go przymierzyć – ubrania są wyprane, a między namiotami i parasolami stoi przenośna, zamykana przymierzalnia. Gdzieniegdzie znajdziesz również lustra, które prawdę Ci powiedzą.
Jeśli rozbudziłem Twój apetyt na wintydż, nie musisz czekać na sierpniową edycję. Niektórzy z handlarzy mają swoje vintage store’y, inni sprzedają w sieci, a swoje perełki prezentują na Instagramie. Oto kilkoro z nich:
Cindyvintage
Natalia prowadzi swój uroczy sklep z wintydżem przy ul. Dubois 18. To miejsce o niebywałym klimacie, na który składają się: meble z epoki, bogactwo towaru, lokalizacja w zabytkowej kamienicy i przede wszystkim sympatyczna obsługa. To miejsce to istny strych dziadków. Z tą różnicą, że jest czystko, ładnie pachnie, a jedyne pająki znajdziesz na biżuterii albo w detalach ubrań. Ale… ubrania to nie wszystko, co oferuje Cindy Vintage. Co jeszcze? Przekonaj się sam i wstąp do jej sklepu.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Njuromantik vintage
Jeśli wchodzisz do wrocławskiego second-handu i nie możesz znaleźć wintydżu, to znaczy, że Kasia była tu przed Tobą. Wynajdywanie modowych perełek to jej pasja. Ma dobre oko i wyczucie stylu. Ceni wysoką jakość i solidne krawiectwo. Swoje zdobycze prezentuje na Instagramie pełnym kolorów i modowych smaków. Razem z Natalią współorganizuje Vintage Market.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Jedwabna bluzka w stylu Hermes, rozmiar 42 #silkshirt #silk #vintage #elegant #classy #njuromantik
Panatypa
Miłośnik i znawca wintydżu. Ma również talent do poławiania marek. Znajdziesz u niego spory asortyment męskich ubrań, butów i akcesoriów. Wie co jest grane w modzie wintydż i nie boi się mocniejszych brzmień. Sprzedaje swoje skarby przez internet albo na targach. Zamówiony towar możesz odebrać we Wrocławiu na Św. Antoniego 33. Na Vintage Marketach szukaj dużego namiotu wypełnionego wintydżem.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Mamy szczęście, że żyjemy w czasach, do których dotrwały ubrania z poprzednich dekad, kiedy szyto tak, aby służyły na lata. Ubranie było inwestycją długoterminową, na wiele sezonów, a nawet pokoleń. Kosztowało relatywnie więcej, ale dlatego że wykonywano je z dobrego gatunkowo materiału i dopieszczano cieszącymi oko detalami. Dzisiejsza taniocha z sieciówki to tak naprawdę śmieć z odroczonym wyrokiem trafienia na śmietnik. Ty decydujesz, ile prań trwa karencja.
Obawiam się, że przyszłe pokolenia nie będą już miały tyle wintydżu do noszenia. Dlatego spiesz się kochać wintydż. Następną randkę masz na początku sierpnia, kiedy odbędzie się kolejna edycja Vintage Marketu – Vintage&Vinyl Fiesta. Już teraz pomyśl o outficie na tę wyjątkową okazję.