Krótki poradnik ślubny dedykowany paniom, ale Ty, chłopie, też przeczytaj, cobyś potem nie robił min i oczu. Kilka największy błędów, jakie można popełnić składając outfit na wesele. Sprawdź, nim będzie za późno.
Dostajesz zaproszenie na wesele. Wyczuwasz pod palcami kredowy papier, tłoczenia liter ogłaszających wesołą nowinę. Oczyma wyobraźni widzisz już przystrojoną salę, schłodzone alkohole, stoły zasłane potrawami, balony, światła, confetti, roztańczonych ludzi… i wtedy dociera do ciebie, że nie masz się w co ubrać!
Przecież nie pójdziesz w tej samej sukience, w której byłaś na weselu Kaśki, Aśki i Baśki. Co sobie ludzie pomyślą? Że nie stać cię na nową sukienkę? Że masz tylko jedną wyjściową na specjalne okazje? Wiesz co… Nikt tak nie pomyśli. To nie powieść Dickensa. Dziś niemal każdego stać na nową tanią sukienkę z sieciówki. Zwłaszcza w trakcie wyprzedaży. Niewielu jednak stać na zrezygnowanie z zakupu. To trudniejsze niż kliknięcie w „kup teraz”.
Jeśli naprawdę musisz kupić na wesele nową sukienkę, to ok, nie winię cię. Pewnie najlepiej znasz swoją szafę. Jeśli już nie masz wyjścia, sięgnij po drugą rękę, kup używaną kreację. Albo pożycz. Albo wypożycz. A gdy jednak zdecydujesz się na nową, to kup tylko taką, która przetrwa wesela, pogrzeby, chrzciny i imieniny.
NIE ZAKŁADAJ SZMELCU
Jeśli nowa kiecka jest tania, to najpewniej została tanio uszyta. Tanio czyli szybko. Szwaczki pracują na akord, chcą opędzlować ich jak najwięcej. Nie prowadzą misternych ściegów. Nie przyszywają z namaszczeniem guzików. Szew na twoich plecach to może być słabsze pięć minut szwaczki tuż przed przerwą na posiłek. A co jeśli twój chłop uzna po paru głębszych, że słynne podnoszenie z Dirty Dancing wcale nie trzeba wcześniej przećwiczyć? Pamiętaj, podczas wesela na twoją sukienkę spadnie wiele podobnych prób.
Dlatego wybierz coś drogiego. A gdzie kupić tanio coś drogiego? No przecież że w lumpie.
Zawsze wybieraj droższe rzeczy. Sprawdzaj sobie w smartfonie ceny wyjściowe. Jeśli nie masz na tyle wyrobionego oka, żeby rozpoznać jakość po przemacaniu, sprawdź metkę z nazwą brandu. Jest mnóstwo marek, które robią drogie i świetne ubrania, ale nie każdy o nich wie, bo nie walą gdzie się da swojego logo. Droższa rzecz to więcej czasu szwaczki. Musiała tu doszyć, tam zaszyć, tu obrzucić, dokładnie sprawdzić i puścić do dalszych prac.
No i oczywiście materiały. Poliester jest tani. Dlatego twoja sukienka może być w sklepie taka tania. Na wesele wybieraj zawsze naturalne materiały. Spędzisz tam przecież sporo czasu. Będziesz tańczyć, pić, śmiać się, bawić i wygłupiać. Będziesz też chciała wyglądać pięknie, co samo w sobie jest piękne. I bardzo dobrze, wyglądaj najpiękniej jak potrafisz. Pomoże ci w tym jedwab, wełna, bawełna, ale nie przeszkodzi tencel, czy dobra wiskoza.
Nie będziesz musiała latać co chwilę do toalety, żeby ratować klimat pod pachami. Naturalne materiały pozwolą ci czuć się swobodnie. Zamiast pokrywać cię potem, będą go spijać. Oddawać parę z twojego roztańczonego ciała. Ale będą też przyjmować plamy, więc ostrożnie z rosołem.
BĄDŹ WYGODNA
Tak, ubierz się wygodnie. Co jeśli przy odbijanym trafisz na wujka, który ma silną rękę do kręcenia piruetów? Albo pod wpływem procentów przypomnisz sobie, że kiedyś umiałaś szpagat? Czy w sukience balowej ze stelażem, krynoliną, pod zwalistym drapowaniem i burzą falban będzie ci wygodnie? Nie sądzę. Wybierz więc kroje, które nie krępują ruchów, sukienki w których nie będziesz musiała drobić jak gejsza. Chyba, że chcesz przyjmować na każdym zdjęciu tę samą pozę.
Wygoda to nie tylko kwestia kroju. To kwestia wolnej głowy. Wolnej od zmartwień, czy twoja kreacja nie odsłoni okolic, które wolałabyś spowijać tajemnicą. Podziękuj więc szczerbatym zamkom błyskawicznym, haftkom na pożyczkę, ramiączkom, które robią sobie z ramienia zjeżdżalnie i innym potencjalnym pułapkom.
Wiesz, co jest boleśniejsze od wysokich szpilek? Patrzenie na kogoś, kto nie umie w nich chodzić. Jeśli to ty (nic złego, nikt nie musi umieć chodzić na szpilkach, chyba, że dzięki nim zarabia) – odpuść sobie wysokości, postaw na niższą kostkę, mały obcasik. Jeśli nie umiesz chodzić na obcasach, to jak masz zamiar tańczyć, choćby chodzonego?
Pamiętaj, twój wygląd liczy się przez kilka pierwszych godzin imprezy, póki alkohol nie nałoży gościom soczewek na oczy. Potem ważne staje się nie to, jak wyglądasz, ale jak się bawisz. Więc baw się wygodnie.
UWAŻAJ NA KOLORY
Chciałabyś wejść cała na biało? Wybacz, kochanieńka, ale to nie twój wieczór. Wiesz… w teatrze istnieje określenie, że ktoś liże szafę, gdy będąc na drugim planie odstawia taką pajacadę, że odrywa uwagę widzów od akcji na planie pierwszym. W białej sukience na weselu nie będziesz lizać szafy pannie młodej. Będziesz ją zjadać. Ja wiem, że w dzisiejszych czasach cała ta symbolika białej niewinności trochę pożółkła, wciąż jednak uważam, że to pannie młodej przypada ten przywilej występowania w bieli.
A co jeśli nie? Cóż… nie wiem. Byłem kiedyś świadkiem akcji na weselu, podczas której lojalne koleżanki przypadkowo, w ferworze zabawy udekorowały sukienkę „białej damy” różą z czerwonego wina. Pamiętaj, jeśli to polskie wesele, odjebać może się dosłownie wszystko.
Aha, i odpuść kolor czerwony. Ja wiem, że nic tak nie działa jak czerwona sukienka, ale chyba nie chcesz być płachtą na różnej maści byki oraz byczki. A może chcesz? To rób jak chcesz.
NIE UDAWAJ BEYONCE
Wesele to nie Sylwester. Nie strój się w cekiny, paciorki, kamienie i kryształy. Nawet jeśli kochasz bling i uważasz, że powinnaś lśnić jak diament, znaj umiar. O tak, prostota jest siostrą stylu, a ich starym jest właśnie umiar. Nieraz mniej znaczy więcej. Chyba nie chcesz wyglądać jak jajko Faberge?
Polecam ci również rozwagę w kwestii odsłaniania ciała. To wesele, a nie Manieczki 2005. Odpuść sobie kusą mini, dekolt po pępek i wycięcie na plecach, które odsłania lędźwie. Rozumiem, że możesz mieć bufet takiej urody, że trzeba go pokazać światu. Pamiętaj jednak, że makaron łatwiej strzepać z materiału niż wyciągnąć spomiędzy cycków.
Owszem, wszystko zależy od celu. Każda kreacja ma swój cel i zadanie. W takim stroju zapewne wywołasz nadprodukcję w męskich śliniankach, ale będziesz tak daleko od dobrego smaku jak tani kebab w budzie spod patyka. Twój wybór, twoje konsekwencje. Nie ma nic złego w podbijaniu seksapilu i pewności siebie wyzywającym ubiorem. Po prostu wesele nie jest ani miejscem, ani okazją do tego.
Ale wiesz co? To tylko moje zdanie. Możesz sobie gwizdać na to, co pomyślą pomarszczone ciotki. Co poczują pod brzuchem wąsaci wujkowie. Jeśli będziesz się czuła wygodnie w kilku paseczkach na krzyż, z odsłoniętym częściami, to śmiało. You go, girl! Ale nawet aktorki na gali AVN Awards ubierają się skromnie.
Tyle. Jeśli którąś z tych rad cię uraziłem, obraziłem, bądź ubodłem, to wybacz, kochanieńka, życie nie jest sprawiedliwe. Właściwie momentami jest całkiem do dupy. Życzę ci tylko, by wesela do tych momentów nie należały. Baw się dobrze, wyglądaj pięknie, noś lumpy, wybieraj naturę i na litość boską nie zostawiaj komentarza pod tym poradnikiem.
Cześć
Mistrz! Biorę wszystkie rady na klatę. A co z czernią? Ja kiedyś chyba popełniłam faux pas i ubrałam się w czarną sukienkę. Co prawda była obszyta białymi kwiatkami, ale wciąż. Nie jestem z siebie dumna, ale no – nie wiedziałam, że to może niefajnie wyglądać.
Dzięki, czerń to tak średnio, najlepiej pasuje na bal u wszystkich świętych, nie dodawałem do nieporadniczki, żeby się aż tak nie dowalać do kolorów, bo co wolno, jak nic nie wolno?