Historie, Nowości

UPCYCLING, CZYLI STARE-LEPSZE

W dzisiejszym odcinku historia sztosa po przejściach, przegląd upcyclingowych czarodziejów i krótki manifest ekologiczny. Nie wiem, ile zajmie Ci przeczytanie tego tekstu. Nie chcę Cię też poganiać. Czytaj swoim tempem. Noś lumpy. Szanuj zieleń.

Wszedłem do second-handu, w którym lądują na ostatni występ lumpy z pozostałych sklepów sieci. Nie jest to najpiękniejszy, najwygodniejszy i najprzyjemniejszy z takich przybytków. Ubrania wiszą na drucianych wieszakach rodem z pralni. W ogromnym ścisku, który utrudnia przeglądanie. Czasem jednak zdarzają się perełki.

Tamtego dnia trafiłem na kolorową, wintydżową kurtkę marki Helly Hansen. Gdy ją znalazłem, w moich myślach zabiły werble, a nad głową łaskawy los odpalił lampę. „Mamy zwycięzcę lumpeksowej loterii! No, synku, jaki jest twój przepis na sukces?”. „He-he… Szukać”. Tak właśnie, szukam i czasem znajduję. Czasem wygrywam. Nieczęsto, ale jednak. Wtedy wygrałem… zonka. Kurtkę z dwiema dziurami, naderwanym zamkiem błyskawicznym, rozprutym ściągaczem i konstelacją plam na rękawach. Była w tak opłakanym stanie, że przez kilka dni po dostawie nie połakomił się na nią żaden streetwearowiec, żadna poławiaczka wintydżu, żaden każualowy użytkownik mody. Nikt jej nie chciał.

Co mi wtedy strzeliło do głowy? Sam nie wiem. Przekora? Nie chcieliśta tego, to ja wezmę. Litość? Szkoda tak świetnej kurtki. A może potrzeba wyzwania? Udowodnienia sobie, że mogę ją przywrócić do żywych? Chyba wszystko po trochę. Kupiłem ją więc za pięć złotych, wyprałem dwa razy i zaniosłem do krawcowej.

Niestety okazało się, że naprawa będzie kosztowna i oparta na estetycznych kompromisach. Gdy podzieliłem się tą smutną wiadomością z moimi widzami na Instastories, odezwała się do mnie Natalia z @nnatua_handmade z propozycją przerobienia kurtki na nerkę – rodzaj torby, którą nosi się na biodrach lub piersi.

Tak oto Helly Hansen trafił w ręce Natalii i po ok. tygodniu zmienił się w wyjątkową i niepowtarzalną nerkę. Po co o tym piszę? Żeby się pochwalić – oczywiście. Ale też z innego powodu. Powodu natury ekologicznej. Od samego początku zachęcam czytelników bloga do kontestowania skrajnie nieekologicznych zasad rynku fast fashion, który skupiony na zysku, gotów jest zatruwać środowisko, produkując coraz to tańszą odzież. Sięganie po ubrania już wyprodukowane, kupowanie w second-handach uważam za formę protestu. Nie musisz uczestniczyć w happeningach, czynnie wspierać walkę z fast fashion, kolportując materiały edukacyjne – wystarczy, że przestaniesz kupować w sieciówkach, przestaniesz finansować ten rynek. Pomogą Ci w tym nie tylko lumpeksy, ale też upcycling.

Czym jest? To rodzaj recyklingu. To forma przetwarzania „śmieci”, której efektem jest produkt o wyższej wartości. Owa wyższa wartość wynika z subiektywnej oceny, ale przecież komu, jak nie Tobie, ma się podobać efekt? Czy powinienem się martwić, co też pomyślą sobie o tej nerce menadżerowie albo projektanci marki Helly Hansen? Mam to gdzieś. Najważniejsze, że mnie się podoba. Nie tylko sama torba, ale fakt, że wybawiłem kurtkę od trafienia na śmietnik, dałem zarobić zdolnej osobie i dołożyłem do swojej garderoby rzecz niepowtarzalną i nasiąkniętą historią.

Upcycling modowy jest o tyle wdzięczny, że pozwala Ci z ubrania „tuzinkowego” uzyskać coś wyjątkowego, spersonalizowanego pod Twój gust, co w niektórych przypadkach zasługuje na miano małego dzieła sztuki. Upcycling mody daje również szeroką paletę artystycznych rozwiązań, począwszy od malowania, na patchworku kończąc.

Pokażę Ci teraz wybranych przeze mnie upcyclingowych cudotwórców, którzy z używanych ubrań tworzą nową jakość:

KOMPROMIS STORE

Minimalistyczna moda z wintydżowym zacięciem. Stworzona z materiałów z drugiej ręki.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez KOMPROMIS (@kompromis.sklep)

JOANKA_Z

Torby, portfele i inne akcesoria z używanych kurtek i zasłon.

SHOF

Skórzane torby i portfele z samochodowych tapicerek.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez SHOF | Skórzane akcesoria (@shof.pl)

BRYZKA_

Nerki, torby na zakupy, worki na matę – wszystko z używanych materiałów.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B R Y Z K A (@bryzka_)

_ZIELYNSKA_

Stylowy patchwork i personalizowanie ubrań ręcznym malowaniem.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez clothes store (@_zielynska_)

MARUNAUPCYCLED

Plecaki, torby, nerki i inne akcesoria w stylu promującym idee zero waste

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez MARUNA Gosia Grodzka (@marunaupcycled)

IGUAHANDMADE

Stylowe torby, nerki i plecaki wykonane z materiałów z upcyclingu.

NNATUA_HANDMADE

Nerki z materiałów używanych.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Nnatua (@nnatua_handmade)

Gdy wspomnę czasy, kiedy na widok plamy lub dziury skazywałem swoje ubranie na wyrzucenie do śmieci, wstyd pali mi łeb, a brzuch ściskają krzepkie łapy crindżu. O jakimż byłem surowym sędzią dla własnej garderoby! W świecie tak dalekim od doskonałości, oczekiwałem, że moje ubrania mogą mi dobrze służyć tylko w nieskazitelnym stanie. Mój kciuk wędrował w dół, a (np.) bluza, którą tak przecież lubiłem za jej kolor, krój, miękkość materiału, wpadała do kubła. A nie były to czasy „ostatecznych wyprzedaży”, „totalnych przecen” i ubrań nieprzyzwoicie wręcz tanich. Pożegnania bywały o wiele trudniejsze.

A dziś? Jest łatwiej! W świecie, w którym wyparowały krawcowe i szewcy, gdzie za pomocą jednego palca niczym różdżką możesz sprawić sobie nowe-takie-same. W świecie, w którym firmy lekką ręką przyjmują reklamacje, więc dostajesz nowe buty co kilka miesięcy i zamieniasz jeden szmelc na drugi, bo dla korporacji o wiele cenniejsze jest twoje przywiązanie do marki, niż kilkudolarowy koszt produkcji. Tak jest łatwiej.

W świecie, w którym ludzie płacą niemałe pieniądze za „fabrycznie” dziurawione dżinsy, swetry i t-shirty, ale gdy dziurę zrobi klamka drzwi, uznają to za rażący występek przeciw estetyce…. Bo tak jest łatwiej!

Cholernie łatwo. Wszystkim zależy, żeby było ci łatwiej. Och, gdybyś mógł kupować nasz szajs samym tylko oddechem. Jednym uderzeniem serca. Samym faktem istnienia. Zastanawiałeś się kiedyś, kim jesteś w mokrych snach dyrektorów sprzedaży? Czymś więcej niż liczbą uzyskanego przychodu? Kimś innym od manekina, który ma dwa proste zadania: kupić i wyrzucić. Kupić i wyrzucić.

Kupić i wyrzucić.

Łatwo przyszło, łatwo poszło? Otóż nie bardzo. Trzeba zalać glebę chemią, wychlapać hektolitry wody, zmusić biednych ludzi do pracy w nieludzkich warunkach, aby ktoś mógł tym samym palcem, którym grzebie w nosie, sprawić sobie zatruty owoc fast fashion. Kupić go…

I wyrzucić.

Na szczęście wciąż spotykam ludzi, którzy mówią mi: stary, zobacz, to kurtka mojego ojca, to płaszcz mojej babci. Jakie ubranie my zostawimy swoim dzieciom? Chyba tylko te nigdy nienoszone. I po co w ogóle mielibyśmy im coś zostawiać? Przecież szafa nie jest z gumy, a musimy wszak wciąż, bez przerwy i zastanowienia kupować i wyrzucać…

Zdjęcia zrobił Daniel Jakś @daniel_jaks

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments